Cykl Imprez ZHP NON STOP'2008

Zupełnie przypadkiem znalazłem się dwukrotnie na dwóch imprezach cyklu.

Pierwszym razem zawitałem do Sulejowa na tzw. "Szarpaninę".
Wystartowałem w dość eksperymentalnym składzie z Piotrem Sudołem, Markiem i Kasią Polak pod dobrze brzmiącą nazwą Navigator Szczecin.
Ale podsumowując chciałbym serdecznie podziękować zespołowi który mnie przygarnął na ową imprezę.
Moim zdaniem mieliśmy całkiem fajną zabawę a i dużo ciekawego zobaczyliśmy. Wreszcie udało się cały rajd przebyć z czwórkową drużyną.
I już wiem jak to jest.
Zajeliśmy 8 pozycję, myślę że na ten poziom "randki w ciemno" to dobrze. Sam troszkę w kilku miejscach pomieszałem, ale cóż - starość - wybaczcie.
Jeśli chodzi o imprezę to rzeczywiście poziom zadań specjalnych był dość niski, ale tak naprawdę to tylko ten element był taki nieładny ( plus jakieś tam dwa punkciki - takie sobie ... ). Reszta organizacyjnie i technicznie była nie najgorsza a wręcz dobra.
Zdecydowanie mogę sumarycznie potwierdzić moje zdanie że cykl NONSTOP ... ma olbrzymie znaczenie edukacyjne i promocyjne.
Ilość drużyn która wybrała się na te zawody niczym na wspomnianą już "randkę w ciemno" była naprawdę spora.
Jednym słowem ludzie testują sprawdzają siebie i zespoły, oraz ustawienia i możliwości. Niektórzy zaś zaczynają od zera. To naprawdę dobry prognostyk dla przyszłości AR.

Drugim razem zawitałem do Chorzowa na tzw. "Wyzwanie".
Wystartowałem w składzie z Maciejem Traczem, Hubertem Puką i Kasią Polak pod znaną nazwą Brubeck Risk Team.
Podsumowując to prawda - impreza zacna.
Szczególne gratulacje dla organizatorów za wzorową pogodę. Gdyby jej nie było z pewnością wszystko wyglądałoby inaczej.
A tak mieliśmy okazję powalczyć z naprawdę poważnym "Wyzwaniem". Sam byłem skłonny coś tak koło godziny 2 -giej, opuścić trasę i uciec moim partnerom.
Nawet "ulotniłem" się na jakieś 20 minut i dopiero monity telefoniczne spowodowały powrót na łono zespołu i trasy.
A powód? No cóż. Z włożonymi w pachwinę rękami skakałem, wyłem, kląłem i płakałem próbując doprowadzić kończyny górne do używalności normalnej.
Drobne niedoróbki organizacyjne, nie miały najmniejszego znaczenia dla imprezy. A obsługa naprawdę miła i sympatyczna. Trasa szczególnie elementów pieszych naprawdę trafnie dobrana.
Rowerowe elementy - no cóż, sprawa jasna. Tutaj przebojem był zdecydowanie Nikiszowiec i hałda z zadaniem specjalnym. Jedyne czego mi naprawdę bardzo brakowało to takiej mety jak była w Sulejowie. Tamtej takiej mety to powinni się uczyć inni organizatorzy.
Zamkneliśmy naszą rywalizację 8 miejscem z czasem 17:05. 115 km roweru + 5 km kajak + 35 km pieszki.